• SKKT PTTK

        • W naszej szkole prężnie działa Szkolny Klub Krajoznawczo - Turystyczny pod patronatem PTTK.

          Opiekunem koła jest mgr Dorota Ordowska,

           

           

                   


           


          - ROK SZKOLNY 2021/2022-

          Na zawody rowerem...

           

          Tym razem, w piękny jesienny, sobotni poranek wybraliśmy się na XVII Marsze na Orientację do Lgoty jednośladami napędzanymi siłą naszych mięśni. Byliśmy również pod "dowództwem" dwóch opiekunów i dwóch rodziców uczniów, ale nie byli nazbyt uciążliwi, a nawet przydali się przy regulacji siodeł w naszych rowerach. Po sprawdzeniu listy obecności i przeliczeniu wszystkich spóźnialskich ( ostatnia przyjechała nasza pani z miejscowości  oddalonej 18 km od szkoły- może dlatego szybko jechała po takiej rozgrzewce), wyruszyliśmy peletonem żółtych i pomarańczowych kamizelek. Jeden z uczestników dogonił nas ze swoim rodzicem samochodem z rowerem na dachu, ale cieszylismy się, że dotarł. Bardzo sprawnie przejechaliśmy ruchliwą arterię tzn 200 metrów ulicą Wręczycką i szczęśliwi, że będzie można wreszcie odpocząć, dojechaliśmy do szkoły w Lgocie. Po krótkim odpoczynku zajeliśmy miejsca w autokarze i wyruszyliśmy na start zawodów- las w Kalei. Po zmaganiach drużyn i przybyciu na metę czekała na nas pyszna kiełbasa z ogniska i kolejna chwila odpoczynku.Czekaliśmy na wyniki, które okazały się dla naszej szkoły korzystne: uczniowie z klasy 5 i uczennica z klasy 7 zajeli premiowane miejsca, otrzymali dyplomy i nagrody rzeczowe. Przede wszystkim jednak, nauczyliśmy się  trudnej sztuki korzystania z mapy, szukania punktów kontrolnych i zaznaczania kodów PK na kartach startowych. Byliśmy pierwszy raz, więc mamy nadzieję, że umiejętności zdobyte na tym rajdzie przydadzą się nam w przyszłości.

          Osoby najbardziej pechowe tego dnia to nasze koleżanki- Natalie: jedna z nich została ukąszona przez owada kłującego (ustalilismy, że najprawdopodobniej była to osa), kolejna Natalia zagubiła swój ulubiony zielony bidon (uwaga! Jeśli ktoś taki znajdzie- prosimy o oddanie!), trzecia Natalia została już na starcie pozbawiona udziały w drużynie jako czwarta uczestniczka, więc sędzia główny nakazał (bez wnoszenia odwołania przez opiekuna) pójście samotnie w 22 minucie. Jednak  została też dodatkowo nagrodzona przez tegoż sędziego głównego, który na forum pochwalił Natalkę za świetny start, mimo przeciwności losu i samotnego zmagania się z mapą. A zmagania te mogą być uciążliwe, na przykład spotkaliśmy dwie zagubione grupy wyprawy "Pierwszy krok" czyli osoby uczące się pracy z mapą. Część z nich chyba nie zauważyła zakrętu duktu leśnego, ale ostatecznie dzięki telefonii komórkowej wyszli z lasu.

          Nasi opiekunowie byli z nas jak zawsze bardzo dumni, ponieważ bezpiecznie i sprawnie poruszaliśmy się po drogach, nikt z nas nie został w lesie i nie trzeba było szukać zagubionych (a lasy w Kalei znają takie przypadki!). Tego dnia towarzyszyło nam piękne jesienne słońce, kolory żółto-czerwono-pomarańczowych liści na drzewach i ciepły wiatr. Mamy nadzieje, że podobne warunki atmosferyczne będą z nami już niedługo w kolejnej wyprawie- tym razem górskiej, na którą serdecznie wszystkich zapraszam!

          Uczestnik rajdu

                                                                                               

           

           

          Beskidzkie wędrówki po Beskidach

           

          W dniu 19 września wyjątkowo- w niedzielę, mieliśmy okazję poznać szlaki Beskidu Makowskiego i Beskidu Wyspowego. Bardzo wcześnie bo o godzinie 7.30 wyjechaliśmy z parkingu przy ulica Focha i po dwóch godzinach jazdy autokarem i krótkim odpoczynku dojechaliśmy do miejscowości Poręba w powiecie Pcim. Nasza wędrówka w pierwszej godzinie marszu okazała się bardzo trudna i uciążliwa: szliśmy pod górę w otoczeniu mgły, po kamienisto- błotnistym podłożu  i właściwie większość z naszej czternastoosobowej grupy miała ochotę na powrót do domu… Pani zapewniała, że jest piękna jesienna aura i nie pada, więc mamy okazję podziwiać chmury w całej swej wilgoci opadającej na nasze grzywki, brwi i rzęsy. Jakoś wspólnie udało nam się dotrzeć na szczyt Kamiennik (Kamiennik Południowy 827 mnpm.- szczyt górski w Paśmie Lubomira i Łysiny) idąc przez Suchą Polanę przy której odpoczywaliśmy ucząc się historii. Miejsce to związane było z oddziałem AK "Burza: i zbrojnymi działaniami partyzanckimi prowadzonymi w 1944 roku, o czym dowiedzieliśmy się z tablicy informacyjnej. Na polanie w czasie II wojny światowej odbywały się przeglądy liczbych w tym rejonie oddziałów partyzanckich. 3 września 1944 roku odbyła się tam uroczysta msza polowa, podczas której poświęcono proporczyk myślenickiego oddziału AK.W 2002 roku na polanie uroczyście odsłonięto duży głaz z pamiątkową tablicą i krzyż. Zamontowana na nim kapliczka pochodzi z pobliskiego szczytu Lubomir.

          Po kolejnej godzinie marszu dotarliśmy wreszcie  do schroniska o wdzięcznej nazwie Kudłacze, gdzie czekała na nas ciepła herbata i pyszny obiad:  żurek, zupa pomidorowa, naleśniki, szarlotka i inne pyszne potrawy do wyboru. Smakowało wybornieJ Schronisko opuściliśmy już w lepszych nastrojach, pogoda nieco się zmieniła, pojawiło się słońce i piękne widoki na szczyty Beskidu Makowskiego i Wyspowego. Wróciliśmy do autokaru nieco zmęczeni, ale bardzo optymistycznie nastawieni do jesieni. Kolejna wyprawa górska już w pięknych kolorach w sobotę 16 pażdziernika, a przed nami zawody na orientację już 2 pażdziernika- wybierzemy się tam rowerami, serdecznie zapraszamy!

          Uczestnik rajdu.

           

           

           

           

          - ROK SZKOLNY 2020/2021-

           

          Powitanie szkoły w górach.

           

            W sobotę 15 maja zainaugurowaliśmy powrót do szkoły (HURA!) po długiej nieobecności wycieczką górską z cyklu Całorocznych Rjdów im. Zygmunta Łęskiego organizowanych przez Regionalny Oddział Programowy PTTK w Częstochowie. Grupa z naszej szkoły liczyła 15 uczniów z klas: 3, 4, 6a i 7, opiekunów i dorosłych. Wielu uczniów było z nami po raz pierwszy (najmłodsze uczestniczki to Zosia i Basia z klasy 3). Wszyscy uczestnicy byli świetnie przygotowani do wyprawy i bardzo dobrze zorganizowani (jedynie nasza pani- najmniej zorganizowana- zgubiła okulary słoneczne). Spotkaliśmy się na parkingu autobusowym nieco niewyspani ponieważ o wczesnej porze 7.20, ale w świetnych humorach. Po dwóch godzinach mogliśmy zacząć naszą wędrówkę szlakiem Beskidu Małego z miejsca zwanego Przegibek. Najtrudniejsze pół godziny wędrówki upłynęły pod znakiem narzekania na kondycję po długim czasie siedzenia przed komputerem, nie wierzyliśmy też starszym uczestnikom wyprawy, którzy uważali, że lepiej wchodzić na górę, niż zchodzić w dół (bzdura jakaś!). Każdy z nas mógł dostosować tempo wędrówki do siebie, większość szła na przedzie z Panem Rafałem- naszym przewodnikiem, którego bawiliśmy rozmową o wszystkim, co właśnie przeżywamy, a On opowiadał nam o górskich szlakach, pięknych miejscach, które mijaliśmy, przyrodzie Beskidzkiej. I tak zdobyliśmy szczyt o wdzięcznej nazwie Gaiki (808m n.p.m). W naszej wędrówce piękne widoki to: po jednej stronie wzniesienia Beskidu Żywieckiego, Beskidu Śląskiego i Magurki Wilkowickiej widziane z przełęczy "U Panienki", a po drugiej stronie urokliwa panorama miasta Bielsko- Biała. Teraz już nikt nie narzekał, przed nami rozpościerała się również perspektywa dłuższego odpoczynku i zapach obiadu w schronisku Hrobacza Łąka. Po zjedzeniu posiłku, zabawie z psem Felkiem- współmieszkańcem schroniska Hrobacza Łąka, mogliśmy do woli turlać się na polanie lub podziwiać górskie widoki. Ponieważ pogoda była bezchmurna, udało nam się dostrzec w dali również szczyty Tatr Zachodnich. Spod krzyża na szczycie Hrobaczej Łąki (822 m n.p.m) podziwialiśmy panoramę Bielska. Ciekawostką jest ortografia tego miejsca (pisownia przez"Ch" i "H"- oba sposoby prawidłowe), ponieważ nazwa pochodzi od nazwiska Chrobak bardzo popularnego niegdyś w tych okolicach.

          W drodze powrotnej pokonaliśmy jeszcze Bujakowski Groń (749 m n.p.m)- ostatni na północ wysunięty grzbiet Beskidu Małego, stąd już tylko zejście do zapory Porąbka na rzece Soła szlakiem czerwonym, który jest częścią Małego Szlaku Beskidzkiego. Po drodze przebijał się widok na Jezioro Międzybrodzkie, w tle szemrał potok, śpiewały ptaki leśne, jednak prorocze słowa, że "lepiej się wchodzi na szczyt,  niż schodzi z góry" uświadomiły nam, że ci, co tak uważali mieli niestety rację!!! Kilkoro z naszych najmłodszych uczestników zaliczyło niegroźne upadki, nie pomogło podarowanie naszych plecaków tatom, którzy nas wspierali. Jednak doszliśmy wreszcie do zapory, gdzie czekał na nas autokar. To znaczy czekał jakiś czas, a po wejściu połowy uczestników odjechał....i w tym miejscu niektórzy bardzo emocjonalnie zareagowali pytaniem "Dlaczego Pan kierowca na nas nie zaczekał???" (Powrócił za chwilę, ponieważ nakręcał). Ostatecznie bezpiecznie dojechaliśmy do Częstochowy nieco wcześniej, niż planowaliśmy. Uczniowie zgodnie przyznali, że to bardzo dobrze, bo mają jeszcze czas, aby pouczyć się: biologii, matematyki, fizyki, języka.... itd.(tu wybrzmiały wszystkie przedmioty edukacyjne klas 4- 7).

            Tak zakończyliśmy ten piękny dzień.

          Serdecznie zapraszamy na kolejny rajd górski w dniu 12 czerwca, tym razem szlakami Beskidu Żywieckiego!

           

          Uczestnik rajdu.

           

           

          Rajd górski- Góry Opawskie

          19 września 2020 r. 10 uczniów z naszej szkoły wraz z opiekunem uczestniczyło w ostatnim tego lata rajdzie górskim zorganizowanym przez Regionalny Ośrodek Programowy PTTK w ramach Całorocznego Rajdu im. Zygmunta Łęskiego. Gościnnie brały udział dwie mamy naszych uczennic, które pojechały, „aby odpocząć”, co w świetle wysiłku, jaki należało włożyć w wędrówkę było dla nas nieco niezrozumiałe...

          Tym razem pokonywaliśmy wspólnie szlaki Gór Opawskich. Jest to najbardziej wysunięte na wschód pasmo polskich Sudetów. Ten stosunkowo niewielki obszar charakteryzuje się dużym zróżnicowaniem terenu, gęstą siecią szlaków i jest wspaniałym miejscem na spędzenie wolnego dnia w pięknym jesiennym słońcu.

          Po długiej jeździe autokarem z miejscowości Pokrzywna rozpoczęliśmy uciążliwą wędrówkę zdobywając Szyndzielową Kopę, następnie Górę Zamkową aż dotarliśmy na Biskupią Kopę. Szliśmy cały czas szlakiem czerwonym, raz nawet udało nam się nasz szlak zgubić, więc cały skład naszego autokaru i kilkanaście innych osób przebywających na trasie, zgodnie poszło w przeciwnym kierunku, aż do rozpoznania prawidłowej ścieżki. Dziwnym wydaje się fakt, że nikogo nie zgubiliśmy… Prawie nikt też nie narzekał, a wszystkie nasze problemy były natychmiast rozwiązywane: obtarcia pięt przez niewygodne buty Julii uleczyła Pani Ela (sąsiadka z autokaru), a skurcz mięśnia dwugłowego uda Martyny został pokonany dzięki przygodnie spotkanej biegającej turystce, która poczęstowała nas magnezem w saszetce (pyszny- smakował „vibovitowo”).

          Po dotarciu na szczyt Biskupiej Kopy (890 m.n.p.m), wspięliśmy się jeszcze kilkadziesiąt schodów, aby napawać się pięknymi widokami polskich szczytów Gór Opawskich i czeskich wzgórz Gór Złotych widzianych z wieży widokowej. W tle podziwialiśmy urokliwe miasteczko Zlote Hory i nasz Jarnołtówek, do którego zmierzaliśmy. Po drodze mogliśmy wzmocnić się nieco i odpocząć w górskim domu turysty „Pod Biskupią Kopą”, następnie wyruszyliśmy do autokaru. Nasz przewodnik nie tylko wspierał nas podczas wędrówki, ale również dzielił się z nami swoją wiedzą na temat miejscowości przez które przejeżdżaliśmy i związanych z nimi ciekawostek. Pochwalił nas za wytrwałość i dodał, że jesteśmy jedyną zorganizowaną młodzieżową grupą turystyczną, która nie zadawała pytania: „Proszę pana, daleko jeszcze?”. To był przepięknie spędzony czas, będziemy o nim pamiętać zwłaszcza podczas szarych, zimnych dni.

          Do zobaczenia na najbliższej wyprawie!

          Dorota Ordowska- opiekun koła turystycznego

           

          Wędrujemy po Beskidzie Żywieckim

          W dniu 12 czerwca wyruszyliśmy na wyprawę szlakami Beskidu Żywieckiego. Tym razem byli wśród nas uczniowie z klas 3- 7. Pełni obaw o stan pogody tego dnia (prognozy dość niepokojąco wskazywały na silne ulewy deszczu i burze), jak zwykle niewyspani, wyruszyliśmy dwoma autokarami na spotkanie z przygodą. Po trzech godzinach jazdy dotarliśmy na start. Z miejscowości Sopotnia Wielka Kolonia z szumem górskich potoków  Żabniczanki i Sopotnianki wyruszyliśmy w  mozolną sześciokilometrową wędrówkę pod górę. Ostatkiem sił dobrnęliśmy do schroniska na Hali Rysianka, pięknie położonego obiektu w którym mogliśmy się posilić, odpocząć po trudach wspinaczki i podziwiać przepiękne widoki Beskidu Żywieckiego. Przed nami było jeszcze wyzwanie wejścia na szczyt o wdzięcznej nazwie Romanka przez Przełęcz Pawlusią: dobrnęliśmy i tam. Zastanowiło nas troszkę podwójne oznaczenie wysokości bezwzględnej tego miejsca (1366 n.p.m i o krok dalej 1354 n.p.m). Stoki Romanki podczas II wojny światowej były schronieniem oddziałów partyzanckich, które pod koniec wojny toczyły walki z okupantem. Działał tutaj oddział partyzancki „Romanka”. Jedną ze spektakularnych akcji było spacyfikowanie schroniska na Rysiance, gdzie znajdował się ośrodek wypoczynkowy dla oficerów niemieckich. Dawniej na szczycie stała wieża triangulacyjna.

          Po chwili odpoczynku przy kapliczce i wysłuchaniu ciekawostek o tym miejscu wyruszyliśmy dalej. Dalej miało być już tylko z górki i wtedy okazało się, że wejście pod górę nie było takie złe. Schodzenie jest zdecydowanie bardziej męczące. Ruchome kamienie były na naszej drodze przez większość czasu, dopingowała nas myśl, że autokar czeka na nas przy sklepie spożywczym, a w nim szeroka oferta lodów które w ten upalny dzień były wymarzoną nagrodą za nasz trud. Po drodze spotkaliśmy w niewielkiej bagiennej kałuży żabie przedszkole czyli mnóstwo kijanek, zaskrońca i już bez problemów dobrnęliśmy do mety rajdu- miejscowości Sopotnia Wielka. Przeszliśmy 12 km w tym przypadku- 20 punktów górskich.

          Prognozowany deszcz zaczął padać dopiero wówczas, gdy odpoczywaliśmy już w autokarze. To był piękny dzień. Przedsmak słonecznego lata i wakacji. Kolejny rajd górski dopiero po wakacyjnej przerwie.

          Serdecznie zapraszamy!

          Uczestnik rajdu.

           


           

           

           

          - ROK SZKOLNY 2018/2019-

          Sprawozdanie z rajdu w dniu 6 października 2018 r. „Pieczenie Ziemniaka”.

           

          W piękną jesienną sobotę wybraliśmy się na rajd. Z naszymi opiekunami byliśmy umówieni pod szkołą dopiero o 9.00, więc mogliśmy się wyspać, nikt się nie spóźnił i wszyscy mieli dobre humory. Podróżowaliśmy tego dnia kilkoma środkami transportu: autobusami , pociągiem i autokarem. Rano (wyjątkowo) mieliśmy dość dużo czasu i po zakupie przez całą naszą grupę biletów kolejowych mogliśmy jeszcze obejrzeć zabytkową lokomotywę na terenie Dworca Głównego w Częstochowie. Dowiedzieliśmy się, że dzięki takim śmiesznym spojlerom, które wyglądają, jak uszy zająca lokomotywa pędziła o 20 kilometrów na godzinę szybciej.

          Przejazdy pociągami są niezwykle przyjemne: wygodne miejsca, bardzo mili pasażerowie (dlaczego?- bo nie denerwowali się, że ok 300 dzieci mówi jednocześnie i wszyscy przez całe 15 minut kręcili się wokół własnej osi). Spotkaliśmy też znajomych kolegów i koleżanki z innych szkół lub członków bliższej i dalszej rodziny: nasza koleżanka spotkała całkiem przypadkiem swoją prababcię, nasi opiekunowie też znali się chyba wszyscy i cały czas z kimś rozmawiali.

          Trasa naszej wycieczki była niezwykle przyjemna: bardzo sympatyczny przewodnik- pan Marek opowiadał nam o historii hutnictwa rud żelaza w okolicach Częstochowy, kopalniach, które do niedawna były jeszcze czynne i zbiorniku w Biskupicach w którym kąpał się będąc w naszym wieku (tzn. ok pół wieku temu) a który obecnie jest tylko obniżeniem i piękną łąką. Tempo przejścia było dość szybkie, ale wszyscy byliśmy świetnie przygotowani kondycyjnie i nikt nie narzekał. Po drodze mogliśmy wnieść swój wkład w akcje sprzątania Jury, zbierać grzyby lub po prostu dobrze się bawić. Na mecie rajdu wreszcie mogliśmy odpocząć, zjeść samodzielnie upieczoną w ognisku kiełbaskę lub wziąć udział w „ziemniaczanych” konkursach. Mimo świetnych pomysłów na rzeźby z ziemniaków nasze koleżanki nie zajęły znaczącego miejsca, ale i tak im gratulowaliśmy.

          Do domu przyjechaliśmy ok. 15.30, trochę zmęczeni, ale opaleni ostatnimi jesiennymi promykami słońca, które będziemy wspominać podczas szarej, zimnej, jesienno- zimowej aury.

          Do zobaczenia na kolejnym rajdzie- tym razem w góry!

          Uczestnik rajdu.

             

          - ROK SZKOLNY 2017/2018-

          Sprawozdanie z rajdu młodzieżowego w Złotym Potoku.

           

          Uczestnicy: Magda Jakubowska, Karol Celban, Jarek Jaroś, Julia Filipiakk- Chadaś, Martyna Drabas, Konrad Krygier, Igor Grzyb, Nikola Grajcar, Mateusz Miśkiewicz, Artur Jakubowski.

           

          Na pierwszy prawdziwie wiosenny rajd w tym roku zmuszeni byliśmy wstać jeszcze wcześniej niż wstajemy zazwyczaj do szkoły, tzn 7.50 w szkole (brrr... to nie było zbyt miłe!)

          Martwiliśmy się też, czy pogoda dopisze, bo nad ranem było zimno i pochmurno, ale nasza pani była ubrana bardzo letnio i zapewniła nas, że ma być gorąco. Po przejeździe na parking przy ul. Focha czekało na nas 6 autokarów i wszystkie wyruszyły w trasę, więc musieliśmy się trochę pilnować, by nie zostać zgubionymi….

          Pierwszym przystankiem było zwiedzanie sanktuarium w Leśniowie. To piękne miejsce urzekło nas poranną mgłą, śpiewem ptaków, widokiem wiewiórki na przepięknej łączce i ciszą w świątyni. Spacer po terenie jurajskim był bardzo urokliwy: mijaliśmy po drodze ostańce, naturalne elementy krajobrazu krasowego oraz strażnicę- pozostałość obronnej warowni pamiętającej czasy Kazimierza Wielkiego. Podziwialiśmy pierwsze leśne kwitnące rośliny, świeżość zieleni nastroiła nas bardzo optymistycznie. Odpoczywaliśmy w specjalnie do tego celu przeznaczonych altankach. Miejsca miały swoje nazwy pochodzące od drzew znajdujących się nieopodal : pod kasztanem, pod lipą.

          Do Złotego Potoku dobrnęliśmy bardzo zmęczeni. Zjedliśmy kiełbaskę własnoręcznie upieczoną i nieco spóźnieni wsiedliśmy do autokaru aby dojechać na miejsce już bez udziału mięśni.

          To był wyjątkowo spędzony dzień, mimo zmęczenia będziemy wspominać miło.

          Uczestnik rajdu.

           

          PS:

          Serdecznie zapraszamy już na kolejną wyprawę, tym razem w góry w dniu 2 czerwca!

           

          Rajd parasolowy w dniu 18.11.2017r.

          W piękny jesienny dzień dość liczna grupa uczniów naszej szkoły wraz z opiekunem wyruszyła na jesienny rajd ze swoimi parasolami. Najmłodsza uczestniczka miała zaledwie 5 lat- Nadia i była ze swoim tatą, troszeczkę starsi uczestnicy, to:

          z klasy 3: Natalia , Amelia, Nikodem , Patrycja , Jarek, Karol,

          z klasy 4: Julia, Martyna, Oliwia, Klaudia,

          z klasy 5: Fabian, Kacper, Marysia, Martyna, Roksana, i najstarsi uczniowie: Oskar i Eryk.

          Wyruszyliśmy dość wcześnie- o 8.00 i autobusem dojechaliśmy do Placu Biegańskiego, skąd delikatnym truchtem dobiegliśmy do ulicy Focha. Większość z nas już wówczas chciała zrezygnować, ale pani zapewniła, że to tylko dla rozćwiczenia mięśni i aby udało się zdążyć na miejsce zbiórki przy ulicy Focha. Dalej 4 autokary i bus wyjechały w okolice miejscowości Niwki i Chuby i skąd rozpoczynały się trasy wędrówek. Mimo, że jesień już nie jest taka kolorowa, jak zauważyliśmy w górach na ostatnim wyjeździe, towarzyszyło nam piękne słońce i parasole zupełnie nie były przydatne. Dlatego chyba po drodze kilka parasoli było zagubionych, odnalezionych, znowu zagubionych i tak dalej, zanim trafiły do właścicieli. Szliśmy drogami asfaltowymi, leśnymi, polnymi, mijając po drodze zagrodę z bardzo ciekawymi gatunkami zwierząt hodowlanych. Były to białe alpaki i bizony w kolorze czarnym. Niestety nie chciały podejść na tyle blisko, byśmy mogli zaznajomić się z nimi nieco bardziej. Pozostały nam przyjazne zwierzęta domowe spotkane po drodze tj. koty i psy, ewentualnie drób (kaczki, gęsi, kury) które mogliśmy pogłaskać lub zaprosić do towarzystwa, chociaż nasi opiekunowie byli temu przeciwni.

          W przyjaznej szkole w Witkowicach czekał na nas poczęstunek (gotowana kiełbaska i ciepła herbata), braliśmy udział w konkursach i chociaż nie zajmowaliśmy premiowanych miejsc, było bardzo miło kibicować innym. Po bardzo przyjemnym odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną- ale już tylko autokarem i autobusem miejskim, aby zmęczonym przybyć do domu.

          I tak- XXI Rajd Parasolowy na pewno należy zaliczyć do udanych, do zobaczenia zatem na następnym, tym razem na marszach na orientację w Konopiskach!

          Uczestnik rajdu.

           

           

           

          Rajd na orientację „Inomania” w Kłobucku w dniu 23 września 2017r.

           

          Pierwszy w tym roku szkolnym rajd okazał się bardzo trudny z uwagi na pogodę. Padało okropnie przez poprzednie dwa dni i całą sobotę. Byliśmy w dość okrojonym składzie, ale dosuszyliśmy się w autobusie i udało nam się dotrzeć do domu szybko i bez kataru. Bardzo miło smakowało nam za to zrobione własnoręcznie kakao i inne gorące napoje. Dwa nasze zespoły zdobyły 5 i 6 miejsce, pogratulowaliśmy Natalii K, Roksanie P i Sandrze M. i postanowiliśmy, że wybierzemy się na wycieczkę górską za tydzień.

          Do zobaczenia w górach!!!

          Uczestnik rajdu.

             

          Rajd górski- 30 września 2017 r.

           

          W ostatnią wrześniową sobotę wybraliśmy się na wycieczkę górską. Niektórzy z nas byli na rajdzie po raz pierwszy i serdecznie im gratulujemy decyzji! Trzeba było bardzo wcześnie wstać, ale wszyscy bardzo sprawnie i szybko zebraliśmy się na parkingu i zajęliśmy miejsca w autokarze. Było z nami dwoje rodziców, którzy odważnie zdecydowali się wysłuchać wszystkich naszych: pytań, próśb, narzekań, pretensji i zdania na każdy temat. Najbardziej cieszyliśmy się przepiękną pogodą która towarzyszyła nam od rana. Jechaliśmy kolejką na Szyndzielnię bardzo ładnym kilkuosobowym wagonikiem z pięknym widokiem na góry lub na miasto Bielsko- Biała. Jesienny las bawił nasze oczy przez cały czas wędrówki i bardzo sprawnie doszliśmy do schroniska Klimczok, gdzie mogliśmy się posilić i odpocząć. Natalia K. zbierała grzyby, inni nasi koledzy i koleżanki rzucali w siebie nasionami krzewów i było bardzo zabawnie. Wracaliśmy troszkę inną drogą zdobywając wzgórze Klimczok i podziwiając ogród skalny stworzony z kamieni z całego świata zawleczonymi tam przez alpinistów, podróżników i turystów. Nasza 20- o osobowa grupa szła bardzo sprawnie i jeden telefon naszej pani wystarczył aby to zmienić. Doszła bowiem do wniosku, że możemy się spóźnić na miejsce zbiórki i zaczęliśmy iść w tempie wielokrotnie szybszym ale jakimś cudem dobrnęliśmy do tego autokaru. Tata naszej koleżanki niósł 6 plecaków, wszyscy trochę narzekali ale byliśmy bardzo dzielni. Po drodze nurtowało nas pytanie co jest w górach gorsze: wchodzenie na górę- gdzie bolą łydki, i wszystko czy zejście ze szczytu- gdzie bolą głównie stopy, kolana i również wszystko. Zdania były dość podzielone. Pod koniec ogłosiliśmy konkurs- kto pierwszy zaśnie w autokarze i tu dorośli mieli największe szanse. Po drodze mogliśmy się jeszcze cieszyć swoim towarzystwem i godzinkę wcześniej, niż zaplanowano byliśmy w Częstochowie. Było bardzo przyjemnie i wkrótce na pewno wybierzemy się znów.

          Do zobaczenia na zimowym szlaku!!!

           

          Uczestnik rajdu.

              

           

           

           

           

           

          - ROK SZKOLNY 2016/2017-

           

          Sprawozdanie z wycieczki- 10.09.2016 rok- „Powitanie szkoły”: 

          W dniu 10 września po raz pierwszy w tym roku szkolnym uczestniczyliśmy w rajdzie pieszym. Był to piękny, letni jeszcze dzień. Słońce przywitało nas już ok 10 rano i śniadanie jedliśmy w pięknym miejscu biwakowym na granicy dzielnic: Wielki Bór i Gnaszyn, z widokiem na stadninę koni które właśnie rozpoczęły poranny rozbieg. Nasze koleżanki Patrycja i Weronika opowiadały nam jak wyglądają lekcje jazdy konnej i co nieco o charakterach tych pięknych zwierząt. Wędrówka do Gnaszyna nie była dla nas szczególnie zaskakująca- większość z nas wiedziała dokąd zmierzamy i gdzie doprowadzą nas ścieżki. Atrakcją była kopalnia odkrywkowa glinki budowlanej którą mogliśmy obejrzeć z góry. Taki zwykły dół z drogą dojazdową, ale koparka i jelcz transportujący glinę były tak maleńkie, że dopiero ten widok uświadomił nam ogrom tego miejsca i wysokość na jakiej się znajdujemy. Bezpiecznie dotarliśmy do gościnnej szkoły podstawowej nr 11, pożywiliśmy się porcją kiełbasy z grilla, odpoczęliśmy i zebraliśmy siły na drogę powrotną która okazała się ciężką przeprawą przez wysokie trawy, kłujące pędy nieznanych nikomu krzewów i wszechobecne słońce parzące nasze głowy. Nasza pani twierdziła że jeszcze kilka lat temu była to piękna szeroka ścieżka ale chodź to nie Puszcza Amazońska, roślinność z wyrachowaniem nas pokonała! Dalej każdy krok stawał się cięższy i kilkoro naszych młodszych uczniów rozpoczęło zbiorowe narzekanie na warunki w jakich się znajdujemy: nagle wszyscy (nasze panie także) zamarzyliśmy o kąpieli w chłodnym basenie i znaczną ulgę przyniosło nam zanurzenie rąk w rzece Gorzelanka gdzie jako ostatni przystanek krajoznawczy- podziwialiśmy przyrodniczy charakter tego miejsca. Ostatnie kilkaset metrów pokonaliśmy ostatkiem sił. Motywacje były różne: Kasia chciała zdążyć do kina na 15.15, Laura, Julia i Roksana miały jeszcze popołudniowy koncert a nasze panie jakieś prozaiczne obowiązki domowe: pranie, sprzątanie, mycie garnków itp. Jednak było pięknie- zapamiętamy rajd jako piękny letni dzień, otwartą przestrzeń okolicznych pól i łąk, widok kopalni i przede wszystkim nasze własne towarzystwo- rozmowy, śmiech i luz.

          Do zobaczenia- tym razem w górach!

          Uczestnik rajdu

           

          Sprawozdanie z wycieczki klasy 4 i 5 w dniu 28 września 2016 r.

            W dniu 28.09.2016 r w środę klasa 4 wzięła udział w nietypowej wycieczce questing Częstochowa pt. ”Profesor bez katedry”. Każdy uczestnik zabawy otrzymał karty pracy i po zapoznaniu się z instrukcją dotyczącą zadań czwartoklasiści przystąpili do szukania szczegółów budynku dworca kolejowego przy Placu Rady Europy. Uczniowie dowiedzieli się kim był profesor Władysław Biegański, z jakimi miejscami  w naszym mieście związana była działalność tego wspaniałego człowieka, gdzie był pierwszy szpital a gdzie salon samochodowy lub pierwsza biblioteka publiczna. Spacer zakończył się w miejscu dawnego cmentarza obok cerkwi a dziś kościoła pw. św. Jakuba. Dawniej był to koniec miasta- dziś- centrum. Wspaniała lekcja historii.

            Drugą częścią wycieczki było obejrzeniewspólnie z uczniami klasy 5 wystawy grzybów organizowanej przez Powiatową Stację Sanitarno- Epidemiologiczną w Częstochowie. Uczniowie mogli rozpoznać grzyby jadalne w zestawieniu z niejadalnymi i trującymi.Panie- organizatorki wystawywyjaśniały uczniom różnice niewidoczne dla przeciętnego zbieracza. Jednocześnie wszyscy mogli śledzić projekcję multimedialną na ten właśnie temat, zapoznać się z ciekawostkami dotyczącymi poszczególnych gatunków tych zachwycających organizmów. Po takiej prezentacji nikomu z uczestników nie grozi zatrucie grzybami.

           

          Sprawozdanie z wycieczki górskiej-  01.10.2016 rok

           

            W dniu 1 października byliśmy na pierwszym w tym roku szkolnym rajdzie górskim. Wyjechaliśmy już o 7.30 czyli bardzo wcześnie rano ale wraz z 3 innymi autokarami musieliśmy dojechać aż w okolice Żywca gdyż pokonywaliśmy trasy Beskidu Żywieckiego. Pierwsze pół godziny wędrówki górskiej są podobno najgorsze i tak było i tym razem- jeden z naszych kolegów chciał się już wtedy wrócić ale pani go jakoś przekonała że nie ma innego wyjścia czy tym podobnym argumentem. Nagrodą tej 40-o minutowej wspinaczki był wspaniały widok z Hali Boraczej przy schronisku. Tam zjedliśmy pierwszy posiłek- podziwialiśmy widok na miasteczko i leżeliśmy w pięknym górskim słońcu. Kolejny odcinek trasy- ponad 2,5 godziny był prawdziwą górską wędrówką przez tereny ekspozycji widokowej, przez las, przez polany. W kilku miejscach mogliśmy pożywić się jagodami – piękne soczyste jagody w październiku zrobiły na nas wrażenie. Kilka osób i tu zagroziło powrotem lecz pani znowu użyła argumentów o niemożliwości zmiany sytuacji i ostatecznie wszyscy dotarliśmy na Halę Lipową. Tam zjedliśmy co- nieco. Nie bardzo rozumieliśmy, dlaczego zwykłe frytki czy naleśniki z nutellą są takie pyszne! Kolejne- ostatnie tego dnia schronisko górskie- Rysiówka zachwyciło nas przepięknym usytuowaniem: rozciągający się widok na 3 Kopy Beskidzkie i Babią Górę zachwycił wszystkich i szkoda nam było opuszczać tego pięknego miejsca. Ostatni etap to już tylko powrót do naszego autokaru. W tej części większość z nas była mniej zadowolona z wysiłku jaki pokonujemy schodząc z góry. W tym miejscu rozumieliśmy naszą panią, która woli wchodzić na szczyt, niż z niego schodzić( na początku wydawało nam się to głupie). Ta część zaskakiwała nas 3- krotnie niespodziewanymi zakrętami mało oznakowanymi- prawie wszyscy musieliśmy się wrócić a pan przewodnik z uśmiechem łajał nasz brak spostrzegawczości. Ta część okazała się trudna, aż naszym opiekunom zaczęło brakować argumentów motywujących. Jednak i tym razem wróciliśmy wszyscy. Z błogim uczuciem ulgi zajęliśmy nasze miejsca w autokarze ciesząc się powrotem do Częstochowy. Nasi opiekunowie głównie spali a my jakoś odżyliśmy po pierwszej godzinie jazdy autokarem wstąpiły w nas nowe siły (!) i mogliśmy już dowolnie szybko biegać na pustym już parkingu Simpli market w oczekiwaniu na naszych stęsknionych rodziców. Był to przepiękna wycieczka. Kolejna- rajd na orientację- serdecznie zapraszamy.

          Uczestnik rajdu

           

          Sprawozdanie z rajdów na orientację w dniach: 5.10.2016 oraz 3.12.2016 rok

          Pierwszy w tym roku rajd rowerowy na orientację odbył się w sąsiadującej z nami oddalonej o ok 8 km miejscowości- Lgocie. Z uwagi na trudności logistyczne najdogodniejszym dla nas transportem jest pokonanie drogi rowerem. Pomimo rozpoczynających się już tej jesieni przymrozków poranek przywitał nas pięknym słońcem. Byliśmy dobrze przygotowani- czapki i rękawiczki właściwie już w połowie drogi stawały się balastem. Nasz przejazd wzbudzał zainteresowanie mieszkańców miejsc, które mijaliśmy gdyż stanowiliśmy piękny szereg podobnie odblaskujących cyklistów i właściwie wszystkie skrzyżowania pokonywaliśmy z pierwszeństwem przejazdu. Nasze panie egzaminowały nas po drodze z przepisów ruchu drogowego i były zachwycone naszą wiedzą więc na pewno uda nam się odbyć podobną wycieczkę wiosną przyszłego roku (!). Przejście trasy rajdu leśnego pokonywaliśmy już pieszo w trzyosobowych grupach. Nie zajęliśmy  tym razem premiowanych miejsc, jednak nauczyliśmy się pracować z mapą i dogadywać się z kolegami a panie były z nas i tak dumne bowiem nikt z naszej szkoły nie zginął!! Powrót wydawał nam się znacznie krótszy- większość drogi była „z górki”- a nasi rodzice czekali już z pysznym obiadem.

          Do zobaczenia na kolejnym rajdzie!

          Uczestnik rajdu

           

          Kolejnym rajdem na orientację był XXV Jesienne MIMiNO tym razem w Konopiskach. Już nie rowerem- uczestniczyliśmy w zawodach zawiezieni specjalnym autobusem i mieliśmy jedynie zorientować dobrze mapę, przebrnąć przez morze punktów kontrolnych- lampionów i budynków, by na koniec trafić z powrotem do miejsca z którego wyszliśmy. Nie było to łatwe chociaż kilkoro uczniów z naszej szkoły stało się miłośnikiem tego sportu i takim właśnie sposobem spędzania wolnej soboty. Zamówiliśmy więc naszą panią na feryjny marsz po mieście.

          Do zobaczenie- tym razem w kinie!

          Uczestnik rajdu

          23 czerwca - Rozłaz nocny oraz rajd na orientację

          Podobnie jak w poprzednich latach i tym razem nasza pani która zastrzega sobie, że nigdy więcej nie pójdzie na nocną orientację jak najbardziej uległa naszym namowom. Spotkaliśmy się o 18 na parkingu przy ulicy Focha i wspólnie ze starszymi koleżankami i kolegami postanowiliśmy uczcić początek wakacji. Wszyscy bardzo niepokoili się o warunki pogodowe ponieważ padało przez ostatnie 3 dni i prognozy nie były zbyt przychylne, ale było pięknie.

          Miejscem naszego biwaku był „suchy zalew” przy drodze na Biskupice i pomagaliśmy uczestnikom zebrać drzewo na ognisko i gdy wszystko było gotowe, poszliśmy do centrum Olsztyna na pyszne lody lub hamburgery i frytki. Mogliśmy również podziwiać piękny zachód słońca z ruin olsztyńskiego zamku, zbieraliśmy poziomki i świetnie się bawiliśmy.

          Po powrocie na metę złazu rozpoczęły się zawody na orientację. I tym razem trasa nie należała do łatwych. Jako atrakcję wieczoru uznano przyjazd policji. Funkcjonariusze byli bardzo zaskoczeni gdy ok. 1 w nocy zobaczyli w rowie siedzących troje dzieci pozostawionych bez opieki dorosłych. Organizatorzy i nasza pani wytłumaczyli panom zasady zawodów i policja olsztyńska pogratulowała nam odwagi przyznając, że jesteśmy bardzo dzielnymi i odważnymi uczniami.

          Zawody zakończyły się o 3.30 (zamiast 2.00), dwie nasze drużyny (Artur J, i Natan P. oraz uczniowie gimnazjum) otrzymali dyplomy i upominki, a nasi dzielni rodzice odebrali nas zmęczonych z parkingu przy ul. Focha. Nasza pani znowu coś marudziła że nigdy więcej nie pojedziemy itd. ale na pewno nam się uda uczestniczyć w rozłazie w przyszłym roku.

          Tymczasem miłych wakacji!!!!

          Uczestnik rajdu.

           

          1 czerwca 2017r - rajd "W nieznane"

           

           

          Dzień Dziecka w tym roku nasze koło PTTK postanowiło uczcić wędrówką, a że trafiła się ku temu okazja wybraliśmy się na XX rajd „W nieznane”.

          Okoliczności przyrody były cudowne- sprawdzone prognozy pogody pełne optymizmu i ostatecznie żadnej chmurki na niebie.

          Odjeżdżaliśmy w te nieznane zakątki z parkingu przy ul. Sikorskiego. Widzieliśmy wyjazd na akcję ratunkową strażaków, zjedliśmy większość naszego prowiantu chyba przez naszą panią zazwyczaj się spóźnia a tym razem przypadkiem zdążyliśmy na wcześniejszy autobus i bardzo sprawnie przemierzyliśmy ulicę Łódzką aby dotrzeć na start, by ostatecznie o 9.15 wyruszyć na prześliczną Jurę Krakowsko- Częstochowską.

          Mimo, że podróż się nieco dłużyła dojechaliśmy do miejsca, gdzie skały wapienne potężnych rozmiarów ułożone były jakby w rzędzie. Rozwiązaliśmy zadaną przez Panią Przewodnik zagadkę, że miejscowość w której się znajdujemy nosi nazwę Rzędkowice. Wędrując zielonym szlakiem podziwialiśmy skałki, które z bliska były ogromne i nagle znaleźliśmy się wszyscy w niesamowitym miejscu: skała- wielki okrągły głaz (według Asteriksa byłby świetnie wygładzonym menhirem!!) miał wyżłobione u dołu wejście- niewielką nieckę. Gdy weszliśmy do zagłębienia znaleźliśmy się w ogromnym wapiennym kominie. Niesamowite wrażenie. Podziwialiśmy pracę alpinistów wspinających się na te menhiry- dodawaliśmy im odwagi zabawiając ich swoimi rozmowami, radosnymi okrzykami przebywania na świeżym powietrzu. Chyba było dość głośno bo denerwowały się na nas ptaki gniazdujące w skałach ale mimo, że się starały, nie udało im się nas przekrzyczeć. Szliśmy tak uroczo ok 10 km i gdy właśnie zaczynało doskwierać nam zmęczenie doszliśmy do zespołu budowli w którym były: nowoczesne korty, plac zabaw, tor wspinaczkowy, 4-o gwiazdkowy hotel i zacieniony teren wypoczynkowy gdzie czekało na nas ognisko przygotowane przez starszych kolegów i koleżanki z „Egzotyka”. Braliśmy udział w zawodach: rzucaliśmy lotkami do celu, współzawodniczyliśmy w biegach i innych grach i zabawach ale przede wszystkim zjadaliśmy własnoręcznie upieczoną na ognisku kiełbaskę. Kilku naszych uczniów otrzymało nagrody rzeczowe za wyniki konkursu: Janek M (1 miejsce- brawo!) Martyna J. i Mateusz J. Konrad K.(3 miejsce- gratulacje!!). Wygraliśmy również bardzo wiele nagród (słodycze, breloczki) za zakupione za kilka groszy losy na loterii „słodyczowej”.

          Kiełbasa właśnie okazała się punktem kulminacyjnym rajdu ponieważ był to także tytuł sztuki wystawionej dla nas przez młodzież Liceum im. Dąbrowskiego. Byli bardzo zabawni i zostali bardzo przychylnie przyjęci przez publiczność.

          Droga powrotna była już nieco mniej nużąca- byliśmy już zintegrowani z innymi uczestnikami rajdu- młodszymi i starszymi i troszkę zmęczeni więc mogliśmy cieszyć się z odpoczynku.

          Aby tradycji stało się za dość spóźniliśmy się oczywiście ale nikt oprócz naszej pani nie był specjalnie tą sytuacją zmartwiony. Klasa 3 miała całą godzinkę na przygotowanie się na spotkanie w kościele w ramach Białego Tygodnia, a pół godziny na przygotowanie się na do treningu szermierczego Bartkowi, Adamowi i Kubie też zapewne wystarczyło.

          Ale na pewno zapamiętamy wiele pięknych miejsc z dzisiejszej wycieczki i nie możemy doczekać się następnej. Może coś w wakacje…

           

          - ROK SZKOLNY 2013/2014-

           

           

          Rajd wiosenny        

          W sobotę 22 marca pierwszy raz w tym roku byliśmy na rajdzie „Wiośnie na spotkanie”.Bardzo brakowało nam wspólnego wyjazdu, dlatego w niezłej liczbie 20 uczniów i 2 opiekunów wyruszyliśmy już o 7.45 z przystanku szkolnego na autobus linii 26.

          Z klasy 3: Patrycja Śledziona, Zosia Trapp, Oliwka Makieła, Emilka Szczypiorowska, Natan Pałka, Mateusz Miśkiewicz, Artur Jakubowski,

          Z klasy 4: Amelka Płusa, Amelka Jagielska, Wiktoria Ciesielska, Weronika Adamus, Irminka Drabas, Tomek Czyż, Kacper Motyl, Kacper Kolewiński, Kuba Kolewiński,

          Z klasy 5:Maja Grzyb, Julia Gołębiowska, Oliwka Praska, Krystian Pawłowski (na uwagę zasługuje fakt, że na zmianę z Natanem przez cały czas niezmordowanie nieśli własnoręcznie wykonaną Marzannę!!!)

          Pani od matematyki najbardziej chyba uparła się aby zdążyć na ten autobus, nasi rodzice byli dość sceptyczni a Ojciec Faustyn prowadził. Dzięki bardzo zorganizowanej marszrucie dotarliśmy na przystanek przy ulicy Rocha na czas, idąc ze średnią prędkością 15 km/h (bardzo dobry wynik!). Ten wygodny środek transportu dowiózł nas na linię startu rajdu na ul. Bursztynową w dzielnicy Mirów. Kilka szkół pod wodzą Pana Marka (naszego przewodnika) bardzo sprawnie pokonało przewidzianą 10-o kilometrową trasę. Trasa była bardzo przyjemna, wiosenne słońce wspaniale opalało nasze blade pozimowe karnacje na kolor czerwony a jedynym mankamentem był fakt wybudzania się muszek pragnących naszego towarzystwa. Nie pozwoliły nam w spokojnej konsumpcji śniadania na pięknej leśnej polanie a ich bzycząca obecność zwiększała o 50% prędkość naszego przejścia. W związku z tym, mieliśmy możliwość wysłuchania opowieści Pana Przewodnika o tajemniczym miejscu- Górze Ossona i zobaczyć (tylko uczniowie naszej szkoły!) ogromny 6-o metrowy bunkier betonowy o nieznanym przeznaczeniu wybudowany w latach 70-ych ubiegłego wieku. Na miejsce zbiórki dotarliśmy dość szybko i braliśmy udział w kilku rozgrywających się na terenie CKU w Częstochowie konkurencjach. Nasi uczniowie świetnie spisali się w wielu z nich, np:

          • Konkurs na Marzannę- 1 miejsce- Marzannę wykonali- Natan Pałka i Krystian Pawłowski ale duże uznanie zdobyły wiosenne marzanny dziewczynek i chłopców z klasy 3.
          • Konkurs sportowy- 1 miejsce uczestnicy indywidualni- Kuba Kolewiński oraz 2 miejsce drużyna szkoły reprezentowana przez chłopców z klas 3, 4, 5.

           

          Dużym zainteresowaniem cieszyła się prezentacja pracy straży pożarnej, mogliśmy podziwiać dzielnych strażaków w akcji ratowniczej wydobywania uczestnika wypadku samochodowego z zamkniętego pojazdu oraz w akcji gaszenia palącego się pojazdu marki FIAT. Wspólnie upiekliśmy kiełbaski na ognisku, zgarnęliśmy mnóstwo słodyczy w loterii fantowej, odpoczęliśmy trochę i ruszyliśmy w drogę powrotną.

          Pani od matematyki wpadła na genialny pomysł,aby „złapać” autobus linii 32 kilka km dalej tzn. przy Galerii Jurajskiej. Nikt nie znał drogi przebicia się pod trasą A1, ale mając zbiorowe szczęście dotarliśmy szczęśliwie czekając na autobus jedynie 1 minutę. Dzięki temu nasza wędrówka piesza wydłużyła się o jakieś 3 km ale zmniejszyła ilość biletów przez nas skasowanych. W ogólnym rozliczeniu nasza wyprawa wypadła bardzo matematycznie, maksymalnie wykorzystany został wolny czas i jak mawiają żołnierze  bez strat w ludziach i sprzęcie. W domu byliśmy nawet przed planowaną godziną powrotu chociaż bardzo zmęczeni. Ale BYŁO WARTO!!!

          Już teraz zapraszamy na kolejny rajd, w góry czy na orientację, nie ma znaczenia, będzie SUPER>            Uczestnik rajdu

           

           

          Sprawozdanie z rajdu Jesień w górach

          Był to ostatni wyjazdowy rajd w tym roku. Ponieważ meteorolodzy prognozowali piękny dzień, rajd miał rekordową ilość uczestników. Wyruszyliśmy dość wcześnie rano. Z uwagi na zrywaną nawierzchnię asfaltową przy ulicy Focha, wyjazd nastąpił z dworca PKP i po zajęciu miejsc w autobusie wyjechaliśmy, aby nacieszyć się jesiennym słońcem. W pierwszym etapie naszej wędrówki jak zawsze musieliśmy się mierzyć z kondycją, zmęczeniem i odpowiadać sobie na pytania w stylu „po co mi to było?! Wszyscy normalni ludzie w sobotnie przedpołudnie spokojnie sobie śpią!!”. Ale po niespełna godzinie marszu mogliśmy się pławić w opadłym listowiu buczynowego lasu. Słoneczny las pełen liści stanowi naprawdę wspaniały widok a każdy krok przysparza wiele przyjemności. Zdobyliśmy tego dnia dwa szczyty: Równicę i Orłową, odwiedziliśmy schronisko górskie na Równicy gdzie można było coś zjeść, zakupić serek, pamiątkę itp. Najpiękniejsze chwile jednak spędziliśmy podczas „wypasów” na górskich polanach gdzie można było turlikać się z niewielkich wzniesień, grać w berka czapką  Kacpra M, bawić się z kotami przyjaznymi turystom czy po prostu wylegiwać się patrząc w niebo. Wróciliśmy pełni sił duchowych, nawet organizatorzy byli dość tolerancyjni gdyż pozwolili nam zakupić niezdrowe i pyszne jedzonko w Mc Donaldzie. Jesień jest bardzo malownicza i do najbliższej wiosny w naszej pamięci gościł będzie widok oblanych zachodzącym słońcem kolorowych beskidzkich wzgórz.

          Czekamy teraz na zimę… a ponieważ my się zimy nie boimy, do zobaczenia na śnieżnym szlaku

          Pozdrowienia

          Uczestnik Rajdu

           

           

          Sprawozdanie z rajdu „Pieczenie Ziemniaka”

            Wyjechaliśmy rano, ale nie o świcie. Tak, aby zdążyć na pociąg o 9.30 do miejscowości Korwinów.

          Tłoczno było nie tylko w autobusie linii 12 ale także w pociągu, bardzo nowoczesnym i wygodnym (dla pasażerów zajmujących miejsca siedzące). Wyruszyliśmy na szlak jako jeden z kilku zespołów wędrujących, w około 200 osobowej grupie spotykaliśmy swoich kuzynów, znajomych z angielskiego, tańców i taekwondo. W ten piękny jesienny dzień można było podziwiać kolory lasu, zbierać runo leśne i ćwiczyć japońską sztukę ikebany ponieważ braliśmy czynny udział w konkursie na najpiękniejszy bukiet jesienny. Bukiety były piękne.

           Każdy z nas także  przysłużył się szczytnej akcji „odśmiecania Jury” tzn. niósł worek ze śmieciami zbieranymi przez nas wszystkich podczas spaceru. Wszystkim nam  bardzo dobrze niosło się śmieci, tylko nasze panie trochę narzekały, ale ich udział przypadł na ostatnich 10- u kilometrach i dosyć marudziły.

           Bardzo atrakcyjny był także nasz wewnętrzny konkurs na najaktywniejszego grzybiarza, najpiękniejsze okazy borowików i koźlarzy czerwonych zostały „upolowane” przez Oliwkę i Krystiana z klasy 5, niewielką pomoc zaoferowała nasza pani, która niosła nam wszystkie grzyby (tak ok 6 kg) ale niestety nic nie znalazła bo niosąc plecak, grzyby i śmieci twierdziła że nie jest w stanie nic więcej dostrzec. Według naszych opinii miała po prostu zbyt mało podzielną uwagę. Bardzo przyjemnie dobrnęliśmy te 12 km do mety rajdu (Suchy Zalew w Biskupicach). Tam oprócz pieczenia kiełbasek na ognisku, mogliśmy wziąć udział w konkursach „ziemniaczanych”, otrzymaliśmy też nagrody za śmieci, za losy, za jesienny bukiet a Weronika z klasy 4 odebrała nagrodę za pieczątkę z ziemniaka. Z jesiennym pejzażem rozstaliśmy się ok 14,30 i po przejechaniu dwoma środkami transportu już ok 16 byliśmy w naszych domach. Podczas przesiadki do autobusu MPK wykorzystaliśmy stosy liści klonów i dębów porastających zielone płuca miasta w dzielnicy Raków i udało nam się zasypać całkowicie kilku naszych kolegów. Liście jesienne mogą dostarczać naprawdę wiele radości. Bardzo miło spędziliśmy czas, zgodnie stwierdziliśmy, że góry jesienią są jeszcze bardziej piękne i równie przyjemnie spędzilibyśmy jedną z sobót również w Beskidach.

          Do zobaczenia zatem za dwa tygodnie

          Uczestnik Rajdu

           

           

          Sprawozdanie z rajdu w dniu 14 września 2013 roku

            Pierwszy rajd inaugurujący rok szkolny 2013/2014 odbyliśmy w nasze ulubione Beskidy, zwiedzaliśmy okolice Brennej, zdobyliśmy Klimczok i byliśmy aż w 3 schroniskach górskich.

          Ponieważ niektórzy z nas byli po raz pierwszy (z klasy 3 Oliwka Makieła i Emilka Szczypiorowska, Amelka Jagielska z kl. 4) uczestnicy startowali w 2 drużynach, grupa Pani Ewy szła nieco krótszym szlakiem i trochę wcześniej wróciła, ale stanowiła bardzo zgrany zespół turystów. Obok wymienionych dziewczynek wytrwale szła Irminka Drabas. Przywitaliśmy ją na rajdzie  po nieco dłuższej przerwie, więc było nam bardzo miło, że idziemy wspólnie.

          Dłuższa trasa obsadzona była „weteranami” w osobach: Mai Grzyb, Krystiana Pawłowskiego (kl.5), ich kolegów z obozu wędrownego oraz Izy Gbiorczyk z klasy 5 (pierwszy raz z nami w górach a całą drogę była na prowadzeniu) oraz dzielnej Weroniki Adamus która pomimo przeziębienia szła na czele naszej 80- oosobowej grupy turystów.

            Góry są dla nas bardzo gościnne; pomimo złowróżbnej prognozy pogody (8 stopni C i ulewne opady deszczu)  mieliśmy piękne chwile ze słońcem, chwile z głową w chmurach i tylko kilka kropelek deszczu. Było tylko niewielkie błoto i mając plecaki wypchane kurtkami, bluzami, pelerynami, zapasowymi skarpetami itp.(pani kazała się ubrać na cebulkę więc mogliśmy spokojnie zwiedzać biegun północny) podążaliśmy ku zdobywaniu wspaniałych przełęczy, urokliwych dolinek, a w przytulnych schroniskach mogliśmy spożyć coś pysznego, pobawić się ze zwierzętami rezydującymi w tych miejscach.  Przykładem takiej gościny był wspaniały kot zamieszkujący schronisko Klimczok, przywitał nas leżąc na stole i dał z sobą robić wszystko, tzn. miłe mu było czesanie „pod włos”, podnoszenie przez nas jego łap, ogona, uszu itp. W Chacie Wuja Toma mieszkał owczarek podhalański, już nie tak uległy, a  na Błatniej świnka morska z wyglądu przypominająca mopa, która wdzięcznymi skokami witała każdego wchodzącego turystę. Mijaliśmy również konia , nawiązał kontakt z naszą koleżanką Mają (zachwyconą każdym koniem, niezależnie od maści) i zarżał osobliwie na nasze powitanie w zagrodzie o nazwie Ranczo.

          Korzyści wynikające z rajdu to także grzyby które zbieraliśmy w konkurencji z p. Ordowską ale wygrał Ojciec Faustyn mając kapelusz wypełniony szlachetnymi prawdziwkami i podgrzybkami. Trasa zupełnie się nie dłużyła, liczyła aż 24 punkty GOT ale mogliśmy z sobą rozmawiać, podziwiać mijane obiekty, poznawać innych ludzi. Ciekawostką był również cel wyprawy dla 7 uczniów jednego z liceum, którzy zafascynowani są dyscypliną o nazwie Geocaching.

          Jest to zabawa w poszukiwanie skarbów za pomocą odbiornika GPS. Ideą przewodnią jest znalezienie ukrytego wcześniej w terenie pojemnika (nazywanego "geocache") i odnotowanie tego faktu na specjalnej stronie internetowej. Geocaching jest zabawą międzynarodową kierowaną do poszukiwaczy przygód w każdym wieku. Jej uczestnicy utrzymują ze sobą kontakty i organizują cykliczne spotkania. Ważna jest również dla nich ochrona środowiska. Na tej wyprawie odnaleźli 6 skrytek, co jest znaczącym wynikiem.

          Zmęczeni, ale szczęśliwi, przybyliśmy do Częstochowy późnym wieczorem. Mamy nadzieję, że góry uda nam się jeszcze zobaczyć tej jesieni. Już teraz zapraszamy na kolejny jesienny rajd w imieniu naszych opiekunów.

           Uczestnik rajdu.

           

           

          Moje Bieszczady- Wetlina 2013

          Wakacje-2013- w tym roku wspólnie z naszą panią- opiekunką koła PTTK wybraliśmy biwak górski w Wetlinie- małej bieszczadzkiej osadzie z której każdego dnia wyruszaliśmy na wędrówki. Pobyt dłuższy (i cięższy!) niż zazwyczaj ponieważ sam dojazd to 12 godzin.

          WYJAZD

           6 rano, parking przy ulicy Focha szczelnie wypełniony: ludzie- dzieci, rodzice, dziadkowie, wnuczęta- wszyscy odprowadzający bliskich; bagaże- bardzo solidnie upychane przez nadzwyczaj usystematyzowanych panów kierujących pojazdami. I tak większość z uczestników nie wiedziała, czy bagaż osobisty został załadowany do jednego z dwóch autokarów, czy też nie, ale optymistycznie odnaleźliśmy swoje walizki już po 12 godzinach w DW Rumcajs. Właściwie najmniejszą część parkingowego show stanowili sami uczestnicy biwaku, naszą panią zawezwał pan kierowca bo długi czas zapewniała naszych kochanych rodziców, że nie zginiemy z głodu, z wycieńczenia, z braku potrzebnej gotówki itp. Więc policzyła nas wszystkich dopiero w autokarze. Podróż choć długa była bardzo przyjemna, po południu zwiedzaliśmy przepiękny skansen architektury galicyjskiej, zwiedzaliśmy maleńkie miasteczko zamieszkiwane przez 7 kultur i ludzi wyznających trzy religie- byli żydzi, muzułmanie, katolicy. Nam najbardziej podobała się szkoła, ręcznie rysowane przez nauczyciela mapy, drewniane tabliczki na których pisali kiedyś uczniowie.

          POBYT

          Stacjonowaliśmy w domu wczasowym Rumcajs w Wetlinie- z widokiem na Połoninę Wetlińską- najpiękniejszą z wszystkich, w pobliżu miejscowości Cisna, w samym sercu Bieszczadów Wysokich. Z czym kojarzyć nam się będzie pobyt w Wetlinie? Oto wynik burzy mózgów, jaka nastąpiła w połowie pobytu w pokoju dziewczyn (bo był największy i wszyscy mogliśmy bez trudu zająć miejsce siedzące)

           

           

           

           

          - ROK SZKOLNY 2012/2013 -

           

           

           

           Sprawozdanie z wyjazdu na lodowisko miejskie w dniu 11 stycznia 2013 roku         

           

             W pewne piątkowe, mroźne, styczniowe popołudnie wyjechaliśmy na lodowisko MOSiR w Częstochowie, gdyż zima jest raczej uboga w ilość imprez turystycznych (wszystko przez naszą panią gdyż twierdzi, że nie znosi zimna, śniegu, mrozu, kataru itp!) Nasz wyjazd jedynie zaprzeczył tym mało popularnym teoriom, gdyż nikt nie zachorował, nie przeziębił się, wszyscy świetnie się bawiliśmy.

           

            Wyjechaliśmy o 16 ze szkoły, więc, jak na czas zimowy przystało, był już wieczór. Idąc z autobusu podziwialiśmy kombajn do lodu (tzn. urządzenie polerujące nawierzchnię), który przygotował taflę na nasze przyjście, dzięki czemu mieliśmy wyśmienite warunki jazdy.

           

           Wszyscy (poza panią od matematyki, której jedyną przyjemność stanowiło zapinanie i odpinanie 10 butów łyżwiarskich) świetnie radzili sobie na lodzie: Maja Grzyb, Oliwka Praska, Emilka, Ania Trzepióra, Wiktoria Rorat, Karolinka Wrzód, Kinga Wolna, Łukasz Łoński, Adam Miśkiewicz, Kuba Kałużny, Krystian Pawłowski, Klaudiusz Jarząbek. Niektórzy na lodzie stanęli po raz pierwszy, ale po 2 okrążeniach ubezpieczonych trzymaniem się bandy, radzili sobie świetnie! Wszyscy, jak zawsze, świetnie zorganizowani, nikt nie zaginął, nie musieliśmy na nikogo czekać, doskonaliliśmy umiejętności łyżwiarskie.

           

            Na szczególną uwagę zasługują umiejętności Krystiana z kl. 4, rewelacyjnie radzi sobie na łyżwach, przy dużej prędkości wykonuje ślizg prosty przodem, tyłem, przekładankę, czy tulup. Po godzinie (zdecydowanie zbyt krótko!) utrudzeni, ale lekkim (bez łyżew) krokiem udaliśmy się na małe- co-nieco. Po wielu sporach i demokratycznym(?!) wyborze (konkurencję McDonald- KFC rozstrzygnęły nasze opiekunki, nas pozbawiono prawa głosu!!) dobrnęliśmy ostatkiem sił do KFC, dopiero wówczas poczuliśmy głód, pragnienie i wszechogarniające zimno. Ostatecznie „niedługo” (szliśmy chyba ok. 2 km!) dotarliśmy na przystanek 32 i wkrótce byliśmy w domu. Dobrze, że był to piątek, nie musieliśmy odrabiać lekcji ani szykować się do szkoły na następny dzień!.

           

           Mamy nadzieję, że w ferie zimowe (lub po feriach), jeśli zima będzie obecna, wyciągniemy kogoś z naszych miłych nauczycieli- miłośników sportów zimowych na godzinkę na lodowisko!

           

           Z zimowym pozdrowieniem

                                                                                  Uczestnik rajdu.

           

           

           

                                       SPRAWOZDANIE Z RAJDU GÓRSKIEGO                                                                              

                                                                                                                                                                                                                                        

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 smileycoolcheeky

           

          W dniu 29 września byliśmy na ostatniej w tym roku wycieczce górskiej w Beskidzie Żywieckim, w okolicach Węgierskiej Górki.

           

          Pogoda była idealna, zadbał o to nasz duchowny - katecheta, więc mogliśmy cały dzień cieszyć oczy wspaniałą przyrodą jesiennych ostępów górskich.

           

            Nasi współtowarzysze z autokaru należeli do grupy najbardziej wytrawnych górskich turystów, dlatego pani od matematyki przez całą drogę nas poganiała i twierdziła, że przybyć do mety jako ostatni to największy wstyd.

                                                                                                                                         

            Wśród nas byli zaprawieni w bojach wakacyjnych wypraw turyści (Maja Grzyb, Kuba Kałużny, Emilia Księżyk- gościnnie cheeky) a także pierwszy raz przebywający z nami: Tymon Majer (brawo!) oraz: Weronika Adamus, Kinga Wolna, Kuba Duda, Julia Gołębiowska, Krystian Pawłowskicool Wszysy byli bardzo dzielni- nasi opiekunowie byli wdzięczni opatrzności, że dotarliśmy w pełnym składzie i NIKT nie zaginął!

           

           Brakowało nam absolwentów- szóstoklasistów, zapracowani w nowej szkole nie mogli z nami być tym razem, brakowało Irminki  z kl. 3, mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia i już w następnym rajdzie będziemy uczestniczyli  pełniejszym składem.

           

             Spędziliśmy czas w bardzo pogodnym nastroju, mijaliśmy przełęcze górskie, opalaliśmy się na hali Lipowskiej skąd przez lornetkę Ojca Faustyna  podziwialiśmy widoki na Tatry Polskie i Słowackie (och….cudowne wspomnienia wakacyjne!!!)

           

            Do Częstochowy dotarliśmy ok. 20 i dobrze, że nie musieliśmy zrywać się następnego dnia na 8 rano i nasze zakwasy mogły być doleczone.  blush

           

           Szkoda, że to już ostatni jesienny rajd, ale zdjęcia,  które wykonaliśmy i obrazy, jakie mamy przed oczami przypominać nam będą, że jesień jest jednak najpiękniejszą porą roku.

           

           Do zobaczenia na kolejnym sobotnim wyjeździe

                                                                                                                                                                                                                            

                                                                 Uczestnik rajdu cheeky

           

           

           

           

          ROK SZKOLNY 2011/2012

           

            Rajd rowerowy

          W sobotę 24 września pojechaliśmy rowerami do Olsztyna.

           

          Wszyscy uczestnicy wycieczki stawili się punktualnie o 9 rano na placu szkolonym.

          Jechaliśmy bardzo ładną trasą, po drodze podziwiając wyżynny krajobraz z alei NMP i ulicy Mirowskiej, przejeżdżaliśmy przez rezerwat Zielona Góra, mijaliśmy skały z punktem widokowym w miejscowości Kusięta i wreszcie dojechaliśmy do zamku w Olsztynie.

          W naszej licznej grupie (19 osób) byli starsi (opiekunowie) i młodsi:

           

          Kuba Kałużny z kl.III (gratulacje!!!)

          z klasy IV:Martynka Bednarczyk, Ania Trzypióra i Wiktoria Placzyńska (brawo!)

          z klasy VI: Jacek Gawęda, Agatka Gawęda, Paulina Długosz, Dagmara Mielczarek, Ola Kobyniewicz, Kamil Praski, Kamil Trzepizur, Konrad Szecówka, Kacper Sowa, oraz

          absolwenci: Bartek Dzierzkowski, Manuelka Bugaj oraz Patryk „Malina”(dzięki za udział!!!)

           

          Nad sprzętem czuwał nasz Ojciec Faustyn, dzięki Jego kluczom, śrubom i wkrętom udało się naprawić pedał od roweru Kamila P. oraz hamulce Bartka D. Opieką otaczała nas Pani Ewa Suchan motywując wszystkich do dalszego wysiłku przed kolejnym wzniesieniem.

          Mieliśmy bardzo dobre tempo jazdy i przepiękną pogodę, nikt nie narzekał; może poza panią od matematyki, która oprócz naszej trasy miała do przejechania 30 km więcej, z racji miejsca zamieszkania, więc jeśli ktoś z nas zaczynał marudzić retorycznie pytała „a co ja mam powiedzieć?”.

          W Olsztynie spotkaliśmy naszych ubiegłorocznych absolwentów: Julię i Damiana, którzy byli ze swoją nową klasą na innej wycieczce, jedliśmy pyszne lody i mnóstwo słodyczy przygotowanych dla nas przez Ojca Faustyna.

          Najaktywniejszym rowerzystą był Jacek G. z klasy VI, nie tolerował odpoczynków (jego zdaniem zbyt długich), sprawdzał poprawność jazdy czerwonym szlakiem i dzięki temu niektóre etapy wycieczki pokonywał dwukrotnie.

          Mistrzem upadku był Konrad S w alejach bardzo efektownie wzburzył chmurę kurzu na zakręcie remontowanej drogi dla pieszych.

          Myślę, że wszyscy podobnie jak ja dobrze się bawili, byliśmy bardzo dobrze zorganizowaną i zgraną grupą, na licznikach rowerowych mamy 51 km więcej. Pozdrawiam wszystkich turystów i do zobaczenia już 8 października, tym razem na górskim szlaku w Wiśle!

           

                                                                                                                

           

             Rajd górski

           

          W dniu 8 października 2011 roku odbyła się kolejna wycieczka naszego koła turystycznego, tym razem w góry.

          Byliśmy w Wiśle, na szlakach Beskidu Śląskiego.

          Na parking wszyscy, wraz opiekunami przybyliśmy punktualnie. Wyjechaliśmy o godzinie 8 rano (!) przy temperaturze otoczenia 6ºC (brrrrr…).

          Czas przejazdu umilała nam rozmowa, słuchanie muzyki a niektórzy (np. opiekunowie) nadrabiali przedwcześnie przerwany sen.

          Wśród nas byli uczniowie z klas młodszych i klas starszych:

          Z klasy 3: Julia Gołębiowska (uciekła w góry przed przeziębieniem)

          Maja Grzyb (po raz pierwszy na rajdzie, bardzo dzielnie przebyła całą trasę!)

          Kuba Kałużny i Kuba Duda ( już zaprawieni górscy turyści),

          Z klasy 4: Ania Trzepióra i Kamil Kropisz, najbardziej konsekwentnie „trzymali” się pani przewodnik

          Z klasy 5: Kinga Wolna i Dominika Gliń, te dzielne dziewczyny chciały iść razem przez całą trasę, a przez zrządzenie opatrzności w osobie Ojca Faustyna widziały się tylko podczas jazdy.

          Z klasy 6: Paulina Długosz, Natalia Szczypiorowska, Agata Gawęda, Marta Kokoszczyk, Jacek Gawęda, Kacper Sowa- ci uczniowie szli na przedzie wszystkich grup autokarowych, pani od matematyki (dziwnie, ale szła zawsze na końcu) miała nieustanne wrażenie, że tym razem na pewno już się zgubili.

          Uczestnikiem- absolwentem była tym razem Julia Celban, której dziękujemy za obecność, świetny humor i towarzystwo pomimo wielu obowiązków.

          Podziękowania kierujemy też do Taty- uczestnika, który dzielnie niósł kilka naszych plecaków i motywował do przybycia na metę najmłodszych z naszej grupy.(Dziękujemy!)

          Bardzo dobrze opiekowała się nami p. Ewa Suchan, p. Sylwia Nowak dbała o nasze (i trochę swoje) zdrowie i zapewniła towarzystwo fajnych chłopaków a p. Dorota Ordowska jak zapytaliśmy, kiedy wreszcie będzie zejście odpowiadała (za panem Totą- naszym turystycznym guru), że cały czas schodzimy; czasem z góry, czasem pod górę.

          Stroną duchową zajmował się oczywiście niezastąpiony w tej roli, wymieniony wyżej Ojciec Faustyn.

          Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w miejscu zwanym Wisła – Czarne i w jesiennej trochę dżdżystej aurze wśród 200 osób przemierzyliśmy 10 km bardzo ładnym czarnym szlakiem do schroniska na Przysłopie.

          Przed samym już schroniskiem mieliśmy możliwość zwiedzenia najstarszej w Wiśle chaty (1863 rok budowy).W chacie znajduje się teraz muzeum przyrodnicze, którym opiekują się leśnicy.

          W tym miejscu pani od matematyki zmuszała nas do rozwiązania zadania matematycznego:

          -  Jak dawno wybudowano chatę?

          -  Który to wiek? (Uczniowie klas starszych zmuszeni byli nawet do sprecyzowania połowy danego stulecia!!!).

          W autokarze także pani od przyrody przepytywała nas z gatunków zwierząt widzianych w tym urokliwym muzeum.

           

          Mnie najbardziej podobała się para głuszców a pani leśnik, która oprowadzała nas pokazując eksponaty opowiadała historie związane z życiem, zwyczajami godowymi głuszców ich wymieraniu na terenach Polski i Słowacji i ponownym zasiedlaniu „organizowanym” przez ludzi w ostatnim dwudziestoleciu.

          I w tym właśnie miejscu rozdzieliliśmy się z niektórymi na ok. 4 godziny: większość z nas wybrała trasę przez Zameczek a mniejszość- wejście na szczyt Barania Góra.

          Ta część wędrówki przebiegała w pięknym słońcu a na przełęczy Strecówka mogliśmy podziwiać naprawdę wspaniałe widoki.

          Ostatnia część naszej drogi biegła ulicą Zameczek obok rezydencji Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, lądowiska helikopterów skąd rozpościerała się wspaniała panorama Beskidu Niskiego.

          Do autokarów wróciliśmy dość zmęczeni, ale powrót do Częstochowy był bardzo przyjemny, znaliśmy się już w zasięgu dwóch miejsc z przodu i z tyłu (czas upłynął naprawdę wesoło).

          Po powrocie już chyba nie pamiętaliśmy zmęczenia, chociaż dobrze, że na drugi dzień była niedziela i nie trzeba było korzystać z mięśni naszych kończyn dolnych.

           

          Jesień tego roku w górach nawet trochę chłodna i deszczowa jest jednak piękna, o czym zapewnia zachwycony wycieczką.

           

           

           

                                    Marsz na orientację połączony z rajdem rowerowym.

           

            W dniu 5 listopada 2011 roku byliśmy uczestnikami rajdu rowerowego do miejscowości Kalej, gdzie gościliśmy w Szkole Podstawowej na XXXVIII Jesiennych Marszach Na Orientację.

            Nasza pani opiekun koła wymyśliła, że rowerem będziemy szybciej (??) i dlatego nieco zmarznięci o godzinie 8 rano odziani w rękawice szaliki itp. oczekiwaliśmy pod szkołą,

           pani od angielskiego czekała na nas w super nausznikach z rowerem i drugą częścią naszej grupy w miejscowości Gorzelnia Stara, skąd razem udaliśmy się do szkoły w Kalei.

          Nie napotkaliśmy żadnych problemów technicznych z naszymi jednośladami, chociaż nasz kolega Fabian posiadał potrzebne klucze, zapasową dętkę i pompkę rowerową, więc nie mieliśmy powodów do zmartwień.

          Ponieważ był to rajd na orientację, nasze pierwsze zadanie polegało na znalezieniu miejsca startu gdyż nie było to miejsce wskazane przez naszą panią, ale znajomość topografii terenu pomogła nam odpowiednio zlokalizować start.

            Startowaliśmy w drużynach dwu lub trzyosobowych, niektórzy z nas po raz pierwszy, niektórzy byli już zaprawieni i zgubiła ich rutyna gdyż nie czytając informacji na mapie nie zdjęli LOP- ek ze swojej trasy.

          Nikt nie zaginął i po raz pierwszy w tym miejscu pani nie musiała szukać swoich uczniów w lasach nadleśnictwa Pierzchno.

            W czasie naszych zawodów dzięki uprzejmości pana J. Kała (bardzo dziękujemy!) nasze jednoślady zostały przewiezione transporterem na teren szkoły, gdzie mogliśmy bardzo przyjemnie spędzić czas czekając na wyniki.

          Co prawda nie zdobyliśmy tym razem premiowanych lokat, ale naprawdę bardzo przyjemnie spędziliśmy ten piękny, jesienny dzień.

           

          A oto nasi dzielni cykliści:

          Z klasy 2: Irminka, Kacper, Kuba i Fabian (gratulujemy wytrwałości!)

          Z klasy 3: Maja, Kuba, Krystian

          Z klasy 4: Ania

          Z klasy 5: Kinga

          Z klasy 6: Agata, Magda, Kacper, Jacek, Padlinka,

           

          Już wkrótce (w pierwszą sobotę grudnia) zapraszamy miłośników turystyki „zorientowanej” na kolejny rajd.

           

                                                                                                Dziękujemy!!!

           

                    

           Rajd na orientację w Konopiskach               

           

          W dniu 3 grudnia 2011 roku byliśmy na ostatnim w tym roku kalendarzowym -rajdzie na orientację w Konopiskach.

          Dojeżdżaliśmy 2- oma autobusami, ale nie sprawiło to większego problemu gdyż udało nam się „wszczelić” w sobotni rozkład jazdy MZK linii 32 i nawet nie czekaliśmy bardzo długo na powrót.

          Tym razem podzieleni byliśmy na grupy robocze, które w lekkiej mżawce rozpoczynały swoje zadania, ale finisz odbywał się już w pięknym słońcu.

          Każda z grup bardzo dobrze poradziła sobie z leśną trasą, nikt nie narzekał na zmęczenie i (co najważniejsze!!!) wszyscy wrócili o własnych siłach bez nawoływań naszych opiekunów.

          Zintegrowanie uczestników miało miejsce w pięknym obiekcie sportowym w Zespole Szkół i mogliśmy ponadprogramowo pobiegać po bieżni i skakać w dal na profesjonalnie przygotowanym miejscu a oprócz smacznego posiłku odbyć przyjemny spacer.(Poza naszą panią, która nie mogąc chodzić z nami robiła zakupy w pobliskich sklepach spożywczych, a takie czynności nie należą do przyjemności)

          Wszyscy czekaliśmy na wyniki, ale pomimo faktu, że nie zajęliśmy premiowanych miejsc bawiliśmy się bardzo dobrze.

          A oto nasze grupy:

          Kacper Sowa, Kuba Kałużny – bardzo zgrana „dwójka”, ambitnie radziła sobie z odnalezieniem punktów, najbliższa dyplomu.

          Irminka Drabas, Dominika Gliń, Martyna Bednarczyk- dziewczyny z różnych klas a świetnie się rozumiały, zasłużyły na nagrodę za super-zgranie.

          Krystian Pawłowski, Kuba Duda- dobrana wiekowo dwójka prowadzona przez doświadczonego Krystiana, któremu udało się zarazić kolegę hobby -marszami na orientację.

          Nie wszyscy mogli uczestniczyć w tym zimowym rajdzie ze względu na dość dużą zachorowalność i panoszenie się po naszej szkole zarazków i bakterii, (dlatego pozdrawiamy w tym miejscu nasze koleżanki Maję G. i Kingę W.).

          Mamy nadzieję, że spotkamy się w Nowym Roku 2012 odporni na wszelkie choroby, gotowi na nowe wyzwania turystyczne i ciekawi świata, o czym informuje

                                                                                                                 Uczestnik rajdu.

           

          PS. (od pani opiekującej się naszym kołem)

           

          Wszystkim RAJDOWCOM, ich Rodzinom składam najserdeczniejsze życzenia świąteczno- noworoczne, abyśmy w pełnym zdrowiu i wspaniałym słońcu przemierzali razem szlaki turystyczne i ścieżki naszego szkolnego przebywania, mijali samych życzliwych ludzi i zdobywali przyjaciół wśród ludzi, którzy wcześniej nimi nie byli.

          Dziękuję wszystkim Państwu za pomoc w organizację rajdów, wycieczek i moich pomysłów, Pani Dyrektor za wsparcie, a Kolegom i Koleżankom Nauczycielom za to, że nigdy nie odmówili mi pomocy.

                                                                                                                             Dorota Ordowska

           

           

           Wyjazd na lodowisko

           

             W dniu 7 stycznia 2012 roku braliśmy udział w pierwszym w tym roku wyjeździe grupy uczniów z naszego koła PTTK na lodowisko miejskie.

             Wśród 10- u osób większość z nas miała własny sprzęt i doskonaliliśmy swoje umiejętności na lodzie. My, to znaczy:

          -  Z klasy 2 Irminka Drabas,

          -  Z klasy 3 Maja Grzyb, Oliwka Praska oraz Krystian Pawłowski i Adam Miśkiewicz, którzy ostatecznie zdecydowali zakończyć rajd w otoczeniu rodziny;

          -   Z klasy 4 Karolinka Wrzód, Ania Trzepióra,

          -  Z klasy 5 Wiktoria Laskowska, Kinga i Wiktoria Poczobut 

            Bardzo dobrze radziliśmy sobie wszyscy. Zaawansowani tzn. W. Laskowska i A. Trzepióra potrafią jeździć przekładankę przodem i tyłem a pierwszy raz na lodzie (bliźniaczki, K. Wrzód) jeżdżąc latem na rolkach bez trudności przesiadły się na lód.

            Po godzinie jazdy i wyrównanym głosowaniu na temat wyboru restauracji udaliśmy się do KFC na małe-co-nieco; wyjazd był na tyle udany, że postanowiliśmy go jeszcze powtórzyć a nasza pani obiecała, że będziemy mogli zmierzyć się z nią swoimi umiejętnościami i zapewniła, że na pewno w tej konkurencji wygramy! (☺).

            Do zobaczenia następnym razem!                                     

           

          PS (od naszej pani opiekun SKKT PTTK)

           

          Serdecznie zapraszam na 2 feryjne wyjazdy:

          1. W dniu 30 stycznia 2012 roku (poniedziałek)- całodniowa wycieczka do Wieliczki (zwiedzanie kopalni) koszt 45 zł. Zgłoszenia do dnia 20 stycznia 2012 roku (czwartek) przyjmowane są do opiekuna SKKT PTTK D. Ordowskiej

          Zbiórka – parking Simply Market godzina 8.00

          1. W dniu 1 lutego 2012 roku wyjazd na lodowisko lub basen (w zależności od pogody), koszt własny (tzn. 2 bilety MZK, wstęp na lodowisko-5zł lub basen- 3.50 zł, ewentualnie restauracja MC Donald lub KFC na życzenie uczestników)

                                                                        

                                                                                                     Dorota Ordowska

           

                                  Rajd pieszy do Złotego Potoku 

           

          21 kwietnia 2012 roku po długiej, żmudnej, nudnej, itd, niekończącej się zimie zrzuciliśmy kilkukilogramowe kurtki, wymieniliśmy nakrycia głowy na czapki z daszkiem i poszliśmy na prawdziwie wiosenny rajd.

          Wyjechaliśmy z naszej szkoły dość wcześnie (zdecydowanie za wcześnie, jak na wolną sobotę!!!) Z autobusu nr 12 w rekordowym czasie obiegliśmy market SIMPLI przesiedliśmy się do autobusów, które podwiozły nas do miejscowości Apolonka i dalej ruszyliśmy pieszo. Trasa prowadziła do miejscowości Złoty Potok

            Pogoda tego dnia była piękna, słońce cudownie nas rozgrzewało, a soczysta zieleń kontrastowała z burzowymi chmurami, które całą drogę próbowały nas bezskutecznie dosięgnąć.

           Szliśmy 12 km w bardzo miłym towarzystwie. Cała nasza grupa to ok. 70 osób, a z naszej szkoły zgłosili się:

           

          Z klasy 2 Irminka D.

          Z klasy 3 Kuba D, Kuba K, Julia G, Maja G, Adam M, Krystian P, Oliwka P

          Z klasy 4 Martynka B

          Z klasy 5 Kinga W, Ania L, Dominika G

          Z klasy 6 Kacper S.

          O kimś zapomniałem?

          Jeszcze nasze panie; P. Ewa Suchan i P. Dorota Ordowska.

           

          Najszybciej szli najmłodsi, najmniejsi, najszczuplejsi uczestnicy, na końcu zupełne przeciwieństwo, (czyli pani od matematyki)..

          Na mecie rajdu poza plakietką, kiełbaską osobiście upieczoną na ognisku (efekt uboczny- opalone brwi) wygrywaliśmy konkursy i tak:

          Kuba Kałużny dopingowany przez kolegów i koleżanki wygrał konkurencję w rzutach do celu,

          Kacper Sowa wygrał w swojej klasie tą samą konkurencję;

           Na uwagę zasługuje bardzo sportowa postawa Kacpra – nagroda została zjedzona przez ¼ autobusu a jego radość ze zwycięstwa pozostała!

          Krystian Pawłowski- niewyczerpalne źródło energii- otrzymał nagrodę w konkurencji ściśle związanej z biegiem,

           A jedyna dziewczynka- Martyna była jedną z finalistek rzutu do celu.

           

          Wszyscy świetnie się bawiliśmy, szkoda, że panie nie pozwoliły kąpać się w strumyku, (a z innych szkół chłopaki tak pięknie zamoczyli buty i spodnie aż do kolan!) i nie zdążyliśmy także zwiedzić groty niedźwiedziej.

          Udało nam się jedynie sturlikać z wysokiego pagórka ( druga forma zejścia to szybki bieg z tej góry- trwał 10 minut, oczywiście nasze panie nas nie dogoniły!!!) Tu trochę nas wystraszyła pani od matematyki, bo powiedziała, że nie było oznaczenia szlaku i być może będziemy zmuszeni wdrapać się ponownie na ten pagór.

           Wracając z wycieczki z okna autobusu podziwialiśmy wyładowania atmosferyczne (na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej częstotliwość burz to 2 miejsce w kraju- po Tatrach).

           

           I na zakończenie zjawiska nadprzyrodzone:

          1. Autobus widmo

          Chcąc zmniejszyć czas oczekiwania na MZK linii 12 postanowiliśmy (tzn nasze panie postanowiły!) wysiąść wcześniej przy trasie w dzielnicy Raków ale okazało się, że jak co tydzień linia nr 12, 32 itp. zmieniła swój tor, co zwiększyło nasze opóźnienie dojazdu do szkoły.

           

          1. Znikające ubrania

           Prawie zawsze podczas wycieczek przywozimy za mało lub za dużo ubrań. Tym razem bluza Kuby K. zaginęła w odmętach plecaka p.Ordowskiej i znalazła się, dopiero, gdy pani szukała portfela i wysypała całą zawartość; natomiast kurtka Julii G. zawędrowała do plecaka p.Suchan, jednak w poniedziałek wszystkie rzeczy znalazły swych właścicieli.

           

          Ale my i tak lubimy rajdy, na pewno nie jest nudno.

          Następny rajd to jeden z etapów Całorocznego Rajdu Górskiego im. Zygmunta Łęskiego, termin i warunki finansowe zostaną ogłoszone wkrótce.

          W imieniu wszystkich rajdowiczów

           

          ZAPRASZAM!!!

          Uczestnik rajdu.