Tym razem, w piękny jesienny, sobotni poranek wybraliśmy się na XVII Marsze na Orientację do Lgoty jednośladami napędzanymi siłą naszych mięśni. Byliśmy również pod "dowództwem" dwóch opiekunów i dwóch rodziców uczniów, ale nie byli nazbyt uciążliwi, a nawet przydali się przy regulacji siodeł w naszych rowerach. Po sprawdzeniu listy obecności i przeliczeniu wszystkich spóźnialskich ( ostatnia przyjechała nasza pani z miejscowości oddalonej 18 km od szkoły- może dlatego szybko jechała po takiej rozgrzewce), wyruszyliśmy peletonem żółtych i pomarańczowych kamizelek. Jeden z uczestników dogonił nas ze swoim rodzicem samochodem z rowerem na dachu, ale cieszylismy się, że dotarł. Bardzo sprawnie przejechaliśmy ruchliwą arterię tzn 200 metrów ulicą Wręczycką i szczęśliwi, że będzie można wreszcie odpocząć, dojechaliśmy do szkoły w Lgocie. Po krótkim odpoczynku zajeliśmy miejsca w autokarze i wyruszyliśmy na start zawodów- las w Kalei. Po zmaganiach drużyn i przybyciu na metę czekała na nas pyszna kiełbasa z ogniska i kolejna chwila odpoczynku.Czekaliśmy na wyniki, które okazały się dla naszej szkoły korzystne: uczniowie z klasy 5 i uczennica z klasy 7 zajeli premiowane miejsca, otrzymali dyplomy i nagrody rzeczowe. Przede wszystkim jednak, nauczyliśmy się trudnej sztuki korzystania z mapy, szukania punktów kontrolnych i zaznaczania kodów PK na kartach startowych. Byliśmy pierwszy raz, więc mamy nadzieję, że umiejętności zdobyte na tym rajdzie przydadzą się nam w przyszłości.
Osoby najbardziej pechowe tego dnia to nasze koleżanki- Natalie: jedna z nich została ukąszona przez owada kłującego (ustalilismy, że najprawdopodobniej była to osa), kolejna Natalia zagubiła swój ulubiony zielony bidon (uwaga! Jeśli ktoś taki znajdzie- prosimy o oddanie!), trzecia Natalia została już na starcie pozbawiona udziały w drużynie jako czwarta uczestniczka, więc sędzia główny nakazał (bez wnoszenia odwołania przez opiekuna) pójście samotnie w 22 minucie. Jednak została też dodatkowo nagrodzona przez tegoż sędziego głównego, który na forum pochwalił Natalkę za świetny start, mimo przeciwności losu i samotnego zmagania się z mapą. A zmagania te mogą być uciążliwe, na przykład spotkaliśmy dwie zagubione grupy wyprawy "Pierwszy krok" czyli osoby uczące się pracy z mapą. Część z nich chyba nie zauważyła zakrętu duktu leśnego, ale ostatecznie dzięki telefonii komórkowej wyszli z lasu.
Nasi opiekunowie byli z nas jak zawsze bardzo dumni, ponieważ bezpiecznie i sprawnie poruszaliśmy się po drogach, nikt z nas nie został w lesie i nie trzeba było szukać zagubionych (a lasy w Kalei znają takie przypadki!). Tego dnia towarzyszyło nam piękne jesienne słońce, kolory żółto-czerwono-pomarańczowych liści na drzewach i ciepły wiatr. Mamy nadzieje, że podobne warunki atmosferyczne będą z nami już niedługo w kolejnej wyprawie- tym razem górskiej, na którą serdecznie wszystkich zapraszam!
Uczestnik rajdu