W pierwsze dni ferii zimowych uczniowie naszej szkoły, zamiast dłużej spać i cytując Kubusia Puchatka „nie robić nic”, spotykali się ze swoimi nauczycielami i aktywnie spędzali czas wypoczynku.
Pierwszego dnia, w poniedziałek, kilkudziesięciu uczniów miało możliwość obejrzenia wybranego przez siebie filmu: „Avatar: istota wody” lub „Kot w butach”.
Pierwsza projekcja, wyreżyserowana rewelacyjnie przez Jamesa Camerona, opowiada o wydarzeniach 13 lat po historii ukazanej w cz.1, kiedy Pandorę znów napada wroga korporacja w poszukiwaniu cennych minerałów. Jack i Neytiri wraz z rodziną zmuszeni są opuścić wioskę i szukać pomocy u innych plemion zamieszkujących planetę. Zamieszkują w gościnnej krainie Na’vi i wraz z nami poznają piękno oceanicznych otchłani, korzystają z gościnności swych pobratymców i poznają inne istoty wodne żyjące w symbiozie z człowiekiem. Opowieść jest jednocześnie smutną refleksją nad chciwą naturą człowieka współczesnego, uczy nas szacunku do przyrody, do życia. Ponieważ główni bohaterowie obok przywódców krain to ich nastoletnie dzieci, uczymy się na ich przykładzie nawiązywania więzi, przyjaźni, postępowania w sytuacjach trudnych. Możemy odpowiedzieć sobie na pytania dotyczące posłuszeństwa wobec rodziców, naszych zachowań w sytuacji zagrożenia. Historia ma także smutny wątek śmierci jednego z głównych bohaterów, chociaż ostatecznie dobro zwycięża i stworzenia mogą żyć dalej w pokoju na swoich ziemiach.
Drugą projekcją był „Kot w butach- ostatnie życzenie”. Bohater kreskówki- drugoplanowa postać genialnego „Shreka” przywykł do ekstremalnego życia na krawędzi, pojedynków, ratowania dobrych, unicestwiania bestii, jednak nadchodzi czas, by zaszyć się w domu spokojnej starości, założyć ciepłe kapcie i uważać na siebie. Nie jest z tego faktu zadowolony, więc jedynym ratunkiem zdaje się być spadająca gwiazda i życzenie. Jest to początek fascynującej historii, której finału nie będziemy zdradzać. Warto jednak zaznaczyć, że szeroki repertuar charakterów ukazany w filmie wpłynie na wielość wybrzmiewających w finale przesłań i mądrości. Zadajemy sobie pytania: „Nie wszystko złoto, co się świeci”, czy na odwrót? lub zgadzamy się z powiedzeniem, że dla każdego taka nauczka, na jaką zasłużył…
Po kinie mogliśmy spacerem przejść główną ulicą Częstochowy, zjeść w restauracji KFC Kubusiowo-Puchatkowe „małe co-nieco” i wróciliśmy do swoich domów.
Drugi dzień, wtorek, był wyzwaniem naszej organizacji, samodyscypliny i orientacji w mieście naszych opiekunów. Jeszcze przy świetle księżyca o 6.45 przywitaliśmy się na dworcu głównym, aby o 7.03 (zdecydowanie zbyt wcześnie!) wsiąść do pociągu Intercity jadącego z Łodzi do Krakowa. Zagadkowe wydawało się rozmieszczanie numerów siedzeń: kilku nie mogliśmy odnaleźć a numery kolejne oddalone były od siebie o kilka siedzeń, ale wszyscy bardzo wygodnie dojechaliśmy na Dworzec Główny w Krakowie. Drogą królewską odbyliśmy poranny spacer na Stary Rynek, mieliśmy możliwość obejrzeć ołtarz Vita Stwosza w Kościele Mariackim, posłuchać legendy o żółtej ciżemce, a następnie przepięknymi uliczkami Starego Miasta udać się na Wawel- wapienne wzgórze wznoszące się nad Wisłą pośrodku Krakowa, dawny ośrodek władzy, tej legendarnej (związanej z mitycznym założycielem grodu Krakiem i jego potomkami) i historycznej: książęcej, biskupiej i królewskiej. Odwiedziliśmy ziejącego smoka, oglądaliśmy panoramę miasta ze wzgórza zamkowego, podczas przerwy na niewielki posiłek podziwialiśmy historyczną katedrę królewską i zabudowania w stylach : romańskim, gotyckim i renesansowym. Był to pierwszy przystanek podróży, ponieważ kolejnym miejscem było Muzeum Lotnictwa do którego przejechaliśmy tramwajem linii 10. Tu znaleźliśmy się w nieco innej rzeczywistości, muzeum obejmuje bardzo niedługą (jak na stary Kraków) 120-letnią historię lotnictwa w Polsce i na świecie. Pan przewodnik bardzo ciekawie opowiadał nam wiele anegdot i faktów z życia pilotów. Mieliśmy okazję obserwować wznoszący się helikopter policyjny i poczuć podmuch powietrza temu towarzyszący, wejść do prawdziwego śmigłowca wojskowego, obejrzeć stroje pilotów na przestrzeni lat, doświadczyć rozmiarów różnych rodzajów pojazdów latających. Najciekawszym z nich był: mięśniolot- skonstruowany przez fascynata lotnictwa, który, jak określił nasz przewodnik, nie wyniósł ze szkoły zbyt dużej wiedzy z dziedziny fizyki i matematyki, więc nie przewidział fiaska swojego wynalazku. Niemożliwym jest skonstruowanie urządzenia wznoszącego napędzanego naszymi mięśniami. Ciekawym samolotem była Kukułka- awionetka, którą Polak w latach 60.ych zbudował w blokach- w pokoju córki. Miał dość duży problem z wyniesieniem skrzydła, ale ostatecznie z pomocą społeczności blokowej, udało mu się dowieść samolot na lotnisko, wylecieć nim poza granicę Polski. Niestety na terenie nieistniejącej już Jugosławii został aresztowany, kilka miesięcy spędził w więzieniu, ale ostatecznie samochodem z przyczepką na której przewoził swój aeroplan, przejechał do Szwecji, gdzie otrzymał azyl. Dowiedzieliśmy się także, jak właściciele firmy Wedel, przy pomocy samolotu stosowali szeroko rozumianą reklamę. Można było co prawda dostać cukierkiem w głowę spacerując nad morzem, ale praliny były pyszne i wieść o nich rozchodziła się bardzo szybko. Z tego fascynującego miejsca (niektórzy uczniowie czuli niedosyt zwiedzania) wyjechaliśmy w drogę powrotną. Przy pięknej słonecznej pogodzie znów znaleźliśmy się na Starym Rynku- już bardzo zaludnionym, z gołębiami, końmi, bardzo dużą ciżbą turystów. Posłuchaliśmy hejnału z Kościoła Mariackiego, historii o trębaczu trafionym strzałą w serce i rozpoczęliśmy zwiedzanie galerii sztuki Muzeum Narodowego w Sukiennicach, gdzie mieści się jedna z największych w Polsce stałych wystaw XIX- wiecznego polskiego malarstwa i rzeźby.
Największe wrażenie wywarły na wszystkich wielkogabarytowe obrazy o tematyce historycznej Jana Matejki, a także wspaniałe dzieła Władysława Podkowińskiego, Józefa Chełmońskiego, Jacka Malczewskiego, Aleksandra Gierymskiego i wielu sławnych mistrzów. (https://mnk.pl/oddzial/galeria-sztuki-polskiej/zbiory). Część uczniów znała niektóre malowidła z podręczników plastyki, historii i języka polskiego. Mogliśmy również obserwować proces rekonstrukcji obrazu Józefa Chełmońskiego „Czwórka”.
Po uczcie duchowej przyszedł czas na strawę czyli ciepły posiłek i zasłużony odpoczynek już w pociągu powrotnym. Ten dzień obfitował w wiele wrażeń. Dobrze, że trzeci dzień był „autokarowy”!
Trzeciego dnia, w środę, przy nieciekawej aurze obejmującej: śnieg, deszcz i inne zjawiska pogodowe, wybraliśmy się na autokarową wyprawę do Tarnowskich Gór. Pierwszym przystankiem była zabytkowa Kopalnia Srebra. Zanim rozpoczęliśmy podziemne zwiedzanie mieliśmy przyjemność podziwiania maszyn parowych liczących ponad 100 lat wykorzystywanych w nowoczesnych już kopalniach, oraz w innych gałęziach przemysłu ciężkiego. Spotkaliśmy też protoplastę Tomka- kolejki wykorzystywanej w kreskówce dla najmłodszych. Po spacerze rozpoczęliśmy podziemne zwiedzanie z przewodnikami, którzy opowiadali nam wiele interesujących historii o pracy w kopalni w czasach, gdy nie było możliwości wykorzystania żadnych urządzeń mechanicznych, o wierzeniach dawnych górników, ich opiekunce Św. Barbarze, duchu kopalni Skarbku, który straszy ponoć górników do dziś. Legenda o Świętej Barbarze głosi, że w 306 r. za wiarę chrześcijańską została przez swego ojca zamknięta w wieży, a kiedy nie wyrzekła się swej wiary nadal, została przez swego rodziciela ścięta mieczem. W tym czasie Bóg poraził ojca Barbary i zginął on rażony piorunem. Od tej pory Św. Barbara jest patronką, jak dziś powiemy, zawodów ekstremalnych: górników, artylerzystów, a także: marynarzy, architektów, kowali, kamieniarzy, dzwonników, kucharzy, a nawet więźniów i flisaków. Brrr, nie było tak strasznie podczas spaceru, zwłaszcza, że mieliśmy również przyjemność pokonania drogi łodziami szybu kopalnianego. Po wyjechaniu windą na powierzchnię, zakupie pamiątek, mogliśmy już udać się na relaks w wodzie i zażywać uroków kąpieli basenowych, solanek, zjeżdżalni wodnych, fal czyli Aquaparku w Tarnowskich Górach. Po wyczynach wodnych, odnalezieniu wszystkich skarpetek, rękawiczek, kurtek, butów i innych elementów ubioru, co nie było takie proste, pozostał już tylko posiłek w restauracji kojarzonej z wycieczkami i powrót do domu.
Dla osób uczestniczących we wszystkich formach wyjazdowych był to bardzo aktywny czas. Udowodniliśmy sobie i innym, że nasza kondycja jest wielowymiarowa, jesteśmy grupą bardzo zdyscyplinowaną, dobrze zorganizowaną, a każdy z nas wyposażony jest w świetną kondycję, na lądzie, w wodzie i pod ziemią…
Spędziliśmy bardzo miło czas, mając nadzieję, że będzie część wakacyjna czyli Lato w mieście 2023, na które serdecznie zapraszamy!
Uczestnicy wraz z opiekunami